Pola kwiatów pełne pszczół (recenzja)

Udostępnij
CZAS CZYTANIA: 7 min
Przeczytaj mi ten tekst

Pola Kwiatów to gra kafelkowa o przystępnych zasadach autorstwa dwóch „Łukaszów” – Belliniego i Borsy, a z ilustracjami Fabio Frencla. Oryginalnie wydana została jako Flower Fields przez Horrible Guild, a w Polsce ukazała się nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia. Celem gry jest stworzenie możliwie najpiękniejszego ogrodu, w którym kluczową rolę odgrywają nie tylko kolorowe rabatki, ale i… pszczoły. To one decydują o ostatecznej wartości naszej kwiatowej kompozycji, będąc w pewnym sensie zarówno narzędziem strategicznym, jak i mnożnikiem punktów.

Spis treści:

  1. Co kryje się w Polach Kwiatów?
  2. Pszczoły, kwiatki i rabatki, czyli o zasadach słów kilka
  3. Przebieramy wspólnie wśród rabatek
  4. Rywalizacja z Guciem
  5. Kto pierwszy (weźmie rabatkę) ten lepszy?
  6. Losowanie na polanie
  7. Czy tworzenie pól kwiatów może się znudzić?
  8. Podsumowanie recenzji
  9. Zalety i wady gry

Pola Kwiatów plansza recenzji

Co kryje się w Polach Kwiatów?

W pudełku z grą Pola Kwiatów znajdziemy:

  • 50 uroczych drewnianych znaczników pszczółek,
  • zestaw różnokolorowych kafelków kwiatów o „tetrisopodobnych” kształtach,
  • plansze graczy (jednakowe dla wszystkich),
  • unikalny, drewniany znacznik słońca,
  • planszetkę polanki, na której wykładamy małe kafelki kwiatów, a wokół której rozkładamy duże kafelki kwiatów w towarzystwie wspomnianego przed chwilą znacznika słońca,
  • woreczek do przechowywania i losowania dużych kafelków kwiatów,
  • notes do zapisywania zdobyczy punktowych przez graczy,
  • kartonowy i mało klimatyczny znacznik pierwszego gracza,
  • 3 żetony przydatne w trybie solo do wyznaczania posunięć niejakiego Gucia,
  • instrukcję zgrabnie i na przykładach opisującą zasady rozgrywki.

Całość utrzymana jest w estetycznej, barwnej stylistyce. Od razu przyciąga ona wzrok i doskonale pasuje do lekkiego, nieco „patchworkowego”, a przede wszystkim rodzinnego klimatu gry.

Duże płytki kwiatów w grze Pola Kwiatów

Pszczoły, kwiatki i rabatki, czyli o zasadach słów kilka

Rozgrywka w Pola Kwiatów toczy się łącznie przez trzy tzw. sezony, a każdy składa się z kilku rund. W swojej turze gracz może wykonać jedną z akcji:

  • dobrać tzw. duży kafelek kwiatów leżący wokół polanki i ułożyć go na swojej planszy,
  • wziąć z polanki dwie pszczoły do swojej pasieki,
  • wziąć z polanki mały kafelek kwiatów i umieścić go na swojej planszy,
  • umieścić pszczołę z własnej puli na odpowiednim miejscu na płytce w swoim ogrodzie.

Duże kafelki dobierane są z okręgu ułożonego wokół centralnej planszy (wraz ze słońcem), a liczba kafelków wykładana w każdej rundzie na owym okręgu zależy od liczby graczy. Im jest ich więcej, tym więcej kafelków wykładamy podczas przygotowania do każdej rundy. Pierwszy kafelek, leżący tuż za znacznikiem słońca (patrząc zgodnie z ruchem wskazówek zegara) można wziąć za darmo, ale jeśli zależy nam na innym, wówczas trzeba na każdym pominiętym kafelku – licząc od słońca – zostawić jedną pszczółkę ze swojej puli. Jeśli więc zbyt wiele pszczół w swojej pasiece nie posiadamy, to za dużego wyboru mieć nie będziemy.

Nieco inaczej pozyskuje się małe kafelki ze środka polanki. Te musimy wymienić na dwie pszczoły z własnej pasieki, które zostawiamy na polu zamiast owego kafelka.

Dobrany nowy kafelek dokładamy na planszę. Musi on przylegać do już ułożonych wcześniej lub do dolnej krawędzi planszy gracza (jeśli jest to pierwszy dokładany kafelek). Co ważne, dokładane kafelki nie mogą zakrywać tych już położonych wcześniej na planszetkę.

Kluczowe jest tworzenie jak największych rabatek w poszczególnych kolorach – to za nie zdobywamy punkty, mnożone przez liczbę pszczółek znajdujących się na tych polach.

Po pierwszej i drugiej rundzie gracze otrzymują nowe pszczółki w zależności od liczby uli i pajęczyn, jakie mają swoich planszach. Runda kończy się w momencie, w którym wyczerpią się duże kafle rozłożone wokół polanki. Z kolei cała gra ma swój finisz po trzech sezonach, a zwycięża osoba… z największą liczbą punktów.

Polanka z małymi płytkami kwiatów

Przebieramy wspólnie wśród rabatek

Gra dobrze sprawdza się w każdym składzie – zarówno w duecie, jak i w tym maksymalnym, czteroosobowym. Przy większej liczbie graczy zwiększa się dynamika gry i jednocześnie nieprzewidywalność rozgrywki, ponieważ kafelki z rabatkami szybciej znikają z okręgu utworzonego wokół polanki i trudniej przewidzieć, które z nich dotrwają do kolejnych tur.

Jednocześnie nie ma przesadnych przestojów, bo tury graczy nie trwają długo. Czas rozgrywki nieco wydłuża się wraz z rosnącą liczbą graczy, bo i też więcej kafli z kwiatami jest do „podziału”. Przyjemność z kreowania tytułowych pól kwiatów utrzymuje się jednak na stałym, wysokim poziomie – decyzje są tak samo angażujące w każdym składzie osobowym.

Pola Kwiatów w trakcie rozkwitu

Rywalizacja z Guciem

W Polach Kwiatów mamy oficjalny wariant solo. Rozgrywka jednoosobowa polega na rywalizacji z wirtualnym przeciwnikiem o wdzięcznym imieniu Gucio. Ten działa w uproszczony sposób i „podbiera” nam kafelki z okręgu – losujemy żetony (ale można by też rzucić kostką cztero- lub ewentualnie ośmiościenną), by określić, które kafelki zostaną usunięte z gry w imieniu Gucia.

My staramy się zdobyć jak najwyższy wynik, by na końcu, po trzech pełnych rundach porównać go z tabelą osiągnięć. Tryb solo jest szybki i intuicyjny, nie wymaga skomplikowanej obsługi tzw. „automy”. Pozwala przy okazji poznać lepiej mechanizmy i zależności, jakimi rządzą się planszowe Pola Kwiatów.

Żetony do trybu solo w Pola Kwiatów

Kto pierwszy (weźmie rabatkę) ten lepszy?

Choć każdy gracz buduje własny ogród, interakcja w Polach Kwiatów jest wyraźnie odczuwalna. Kluczowe znaczenie ma draft kafelków. W każdej rundzie wybieramy spośród tych wyłożonych zarówno wokół polanki, jak i tych małych, dwuelementowych leżących na samej polance.

Wybierając kafelek z rabatkami w danych kolorach, często nie tylko będziemy pomagać sobie. Jednocześnie zabieramy innym graczom być może upatrzone już przez nich elementy, zostawiając im na polu gry te mniej korzystne lub takie, za które przyjdzie im zapłacić więcej pszczółkami.

Ponadto, przez umieszczanie pszczółek na kafelkach, sprawiamy też, że owe kafle stają się bardziej atrakcyjne dla kolejnych graczy. Zwłaszcza tych, którzy akurat w swojej puli nie mają zbyt wiele pszczół do rozdysponowania. Interakcja jest więc raczej pośrednia (nie ingerujemy bezpośrednio w pola kwiatów tworzone przez graczy). Nadal jednak rozgrywka wymaga od nas śledzenia ruchów przeciwników i elastycznego dostosowywania własnej strategii do puli kafli dostępnych w danej rundzie i do tego, co będą wybierać kolejni gracze w swoich turach.

Słońce w grze Pola Kwiatów

Losowanie na polanie

Losowość w Polach Kwiatów wynika głównie z dociągu kafelków z woreczka i kolejności ich rozmieszczenia w okręgu na początku każdej rundy. Niemały wpływ ma też losowe rozmieszczenie mniejszych kafelków z rabatkami na samej polance. Nie zawsze pojawią się kafelki pasujące do naszej strategii, co wymusza elastyczność działania i wykazania się umiejętnością zaadaptowania się do zaistniałej sytuacji.

Losowość poniekąd jest równoważona możliwością „dopłacania” pszczółkami za kafelki położone nieco dalej od słońca. Ostatecznie działanie zależy więc nie tylko od losu, ale w dużej mierze od umiejętnego zarządzania zasobami i dobrego planowania. Nie tylko jeśli chodzi o wybieranie kafli z kolorowymi rabatkami, ale także ich późniejsze układanie na swojej planszetce.

Woreczek z dużymi płytkami kwiatów

Czy tworzenie pól kwiatów może się znudzić?

Pola Kwiatów cechują się sporą regrywalnością. Wynika ona jednak głównie z omawianej przed chwilą losowości związanej z rozkładaniem kafelków podczas przygotowania. Za każdym razem kafelki pojawiają się w innej kolejności, a różne strategie i dobory kafelków z dostępnej puli prowadzą do odmiennych układów na planszetkach. Każda rozgrywka jest przez to nieco inna. Gracze jednak cały czas wykonują podobne czynności w swoich turach. Przy większej liczbie rozgrywek z rzędu może to wywołać wrażenie pewnej powtarzalności. Chętnie widziałbym tutaj np. karty z dodatkowymi celami czy zadaniami losowanymi czy też draftowanymi przed rozgrywką. Takie bonusy mogłyby nieco urozmaicić Pola Kwiatów i spowodować jeszcze większą regrywalność.

Mamy więc poniekąd kilka różnych dróg czy też sposobów na odniesienie zwycięstwa. Trzeba jednak jakoś zrównoważyć wszystkie opcje, tj. budowanie układów rabatek zapełniających całe rzędy i/lub kolumny, inwestowanie w białe kwiaty, zakrywanie pajęczyn w dwóch początkowych rundach, czy też w końcu obsadzanie pszczołami tworzonych grup rabatek. To wszystko sprawia, że każda partia jest nieco inna. Gra nie nudzi się nawet po wielu rozgrywkach, a niezbyt długi czas pojedynczej gry niewątpliwie zachęca do rewanżu.

Plansze graczy w Pola Kwiatów

Podsumowanie recenzji

Pola Kwiatów świetnie sprawdzą się w rodzinnym gronie, a nawet wśród bardziej doświadczonych graczy, szukających np. lżejszego tytułu na rozgrzewkę. Proste zasady, angażująca rozgrywka, solidne wykonanie i obecność trybu solo czynią z niej uniwersalną propozycję. Zarządzanie posiadanymi pszczółkami i planowanie układu rabatek potrafi nieźle rozruszać szare komórki. Element losowości nie przeszkadza zanadto w realizowaniu własnej strategii. To wszystko sprawia, że Pola Kwiatów to tytuł, do którego zawsze chętnie wrócę. Zwłaszcza w poszukiwaniu relaksującej, ale niebanalnej łamigłówki, przy której można miło spędzić czas nawet w pojedynkę.

Przy tych wszystkich zaletach Pól Kwiatów trudno jednak pominąć aspekt klimatu rozgrywki. Ten trudno poczuć już nawet czytając instrukcję i wprowadzenie do rozgrywki. Nawet w tym aspekcie projektanci gry nie silili się zbytnio, by zbudować jakąś historię wokół tworzenia tytułowych pól. Nie ma tu fabularnego wprowadzenia, a od razu pojawia się opis celu gry: „Na swoich planszach tworzycie pola kwiatów. Układacie je z małych i dużych płytek kwiatów”. No gdzie tu jakiś zalążek klimatycznej rozgrywki? Mamy plansze, mamy płytki i układamy je w grupy, aby zdobyć jak największą liczbę punktów.

Autorzy gry klimat próbują nadrabiać trochę samym układem elementów gry na stole. Mamy tu polankę, wokół której rosną kwiaty w rabatkach. Natomiast krążące wokół owej polanki słońce wyznacza nam nie tylko koszt rabatek w pszczołach, co znów jest mało klimatyczne, ale przede wszystkim upływający czas. Trudno tu jednak doszukać się wschodów i zachodów słońca, które mamy choćby w grze „O mój zboże!” (swoją drogą też niewiele bardziej klimatycznej karciance). Koniec każdej rundy w Polach Kwiatów określa nie zachodzące słońce, a raczej brak dostępnych rabatek na polankowym ryneczku.

Nie tylko pod względem klimatu rozgrywki, ale głównie z uwagi na elementy gry i sposób ich wykorzystania można tu dostrzec nieco podobieństw do popularnego Patchworka, autorstwa Uwego Rosenberga. Obie gry łączy frajda z układania kolorowej mozaiki. Pola Kwiatów oferują jednak nieco więcej możliwości. To przede wszystkim dzięki wieloosobowej rozgrywce i ciekawemu twistowi z pszczołami jako pewnego rodzaju walutą, a jednocześnie mnożnikiem punktów. Jeśli jednak lubisz Patchworka, Pola Kwiatów mogą być naturalnym małym krokiem dalej pod względem złożoności rozgrywki i możliwości pokombinowania. Zwłaszcza, że oferują nie tylko tryb 2-osobowy, ale również możliwość gry w 3 lub 4 osoby, a także oficjalny wariant solo.


Zobacz również recenzje innych gier wydawnictwa Nasza Księgarnia:


Pola Kwiatów - znacznik pierwszego gracza

Zalety i wady gry:

(+) Proste i intuicyjne zasady, których jest łatwo nauczyć nowych graczy
(+) Estetyczne wykonanie i atrakcyjne wizualnie komponenty
(+) Tryb solo w standardzie, który nie wymaga skomplikowanej obsługi
(+) Angażująca mechanika zarządzania pszczółkami
(+) Dobra skalowalność – gra świetnie sprawdza się w każdym składzie
(+/-) Pośrednia interakcja – nie ma bezpośredniej ingerencji w układy tworzone przez graczy, ale jest podbieranie kafli z dostępnej puli
(+/-) Gra raczej lekka, więc może nie spełnić oczekiwań miłośników cięższych eurogier
(-) Losowość dociągu kafelków może czasem dać się we znaki przy tworzeniu układów w kolejnych rundach

Nasza ocena gry:

Jeśli warcaby można uznać za pełnoprawną grę planszową, to właśnie one były pierwszą „grą bez prądu”, którą poznałem, polubiłem i do dziś nie odmówię partyjki. W dzieciństwie zagrywałem się także w planszówki i karcianki, które były dodawane do „Kaczora Donalda”. Do dziś mam klika w swojej kolekcji. Jako statystyczny polak uwielbiam rosół, schabowe i gry z mechaniką deckbuildingu. Zawodowo copyrighter, ale w zupełnie innej branży, a prywatnie szczęśliwy mąż i ojciec. Bez końca mogę oglądać sport w TV, a szczególnie piłkę nożną, siatkówkę, MMA i snookera.

Zobacz również...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *