Spy Guy na tropie złodzieja, czyli Trefliki w akcji (recenzja)
Rodzina Treflików od 2016 roku, kiedy to pojawiły się jej pierwsze przygody, zyskała ogromną sympatię widzów, szczególnie tych najmłodszych. Obecnie nie brakuje także gier planszowych nawiązujących do tej wyjątkowej serialowej rodzinki. Jedną z nich jest Spy Guy, w której gracze wcielają się w detektywów próbujących dopaść Doktora Moritza – groźnego złodzieja grasującego w Treflikowie.
Spis treści:
- Podręczny zestaw Spy Guy’a
- Ilu detektywów potrzeba, żeby schwytać złodzieja
- Schwytanie Doktora Moritza, czyli sprawa wspólna
- Kolejna sprawa dla Spy Guya
- Los spostrzegawczego detektywa
- Podsumowanie recenzji gry Spy Guy
- Zalety i wady gry Spy Guy
- Spy Guy to familijna kooperacyjna planszówka, w której liczy się przede wszystkim spostrzegawczość.
- Łatwe do wytłumaczenia zasady pozwalają szybko zaangażować nowych detektywów w pościg za Doktorem Moritzem.
- Rozgrywka jest szybka i angażująca, a przy tym niezbyt długa, co może mieć znaczenie zwłaszcza w wypadku młodszych graczy.
Podręczny zestaw Spy Guy’a
Podstawowym elementem gry jest plansza, która po złożeniu z 6 dużych fragmentów ma imponującą długość 111 cm! To właśnie na niej będziemy szukać poszlak, oznaczając je za pomocą 10 niebieskich, półprzezroczystych znaczników. Dzięki nim łatwo policzymy, ile dowodów rzeczowych udało się znaleźć w trakcie tury detektywa Spy Guy’a.
Czas, który mamy na znalezienie dowodów w naszej turze odmierza klepsydra. Jest to w praktyce 45 sekund, niezależnie od liczby detektywów biorących udział w pościgu za Doktorem Moritzem. To, jakiej poszlaki będziemy szukać na planszy, określa odkryta karta z talii kart poszlak. W zależności od tego, ile takich samych poszlak uda się nam znaleźć, o tyle pól poruszamy się po planszy detektywem Spy Guy’em.
Maksymalną liczbę poszczególnych poszlak, jaka znajduje się na planszy, znajdziesz w tabeli na ostatniej stronie instrukcji. Dostrzegliśmy tam jednak mały błąd – koszów na śmieci na planszy udało nam się zauważyć 7, a nie 6, jak to jest określone we wspomnianej tabeli.
Po turze detektywa Spy Guy’a następuje tura Doktora Moritza. W jego imieniu również odkrywamy kartę poszlaki, ale już nie patrzymy na przedmiot, który mamy odnaleźć, a jedynie na liczbę śladów buta, które widnieją na dole odkrytej właśnie karty. Ile śladów, o tyle pól do przodu przesuwa się na planszy Doktor Moritz.
W praktyce chodzi o to, aby w trakcie rozgrywki pionkiem Spy Guy’a dogonić pionek Doktora Moritza. Wówczas gracze wspólnie wygrywają. Jeśli jednak Doktor Moritz dotrze do końca toru, czyli do portu, wówczas wszyscy przegrywają partię – złodziejowi udało się uciec.
Ilu detektywów potrzeba, żeby schwytać złodzieja
W Spy Guy’a możemy zagrać zarówno w pojedynkę, jak i w dwóch, trzech lub czterech graczy. W zależności od tego, w ile osób próbujemy schwytać Doktora Moritza, jego pionek ustawiamy na starcie na innym polu na planszy. W skrócie – im większa liczba detektywów bierze udział w akcji, tym Doktor Moritz ustawiony jest bliżej „mety”. W sumie, im więcej par oczu, tym teoretycznie powinno być łatwiej odnaleźć poszczególne poszlaki. Jeśli jednak większość osób nie będzie zbyt „bystra”, a przy tym nie będzie zbyt dobrze współpracować, tym trudniej będzie nam zwyciężyć i dopaść Doktora.
Samodzielna próba schwytania Doktora Moritza jest o tyle trudniejsza od rozgrywki w większym składzie, że nie dość, że sami musimy szukać wszystkich śladów na gigantycznej planszy, to jeszcze jednocześnie musimy kontrolować upływający czas. To może nieźle rozproszyć naszą uwagę. Warto zaopatrzyć się tu w jakiś dodatkowy „czasomierz”, który odmierzy nam te 45 sekund zamiast klepsydry. Tego typu „Minutnik” znaleźliśmy do pobrania choćby w Google Play (na Androida). Po upływie ustawionych 45 sekund aplikacja uruchamia alarm dźwiękowy, co ułatwiło nieco rozgrywkę solo.
Schwytanie Doktora Moritza, czyli sprawa wspólna
Z racji tego, że mamy do czynienia z grą kooperacyjną – wspólnie wygrywamy, albo wspólnie przegrywamy. Trzeba więc owe 45 sekund w turze wykorzystać jak najlepiej, aby odnaleźć jak najwięcej poszlak wskazanych przez odkrytą kartę z talii. Doktor Moritz ma znacznie krótszą drogę do celu, więc znajdowanie po kilka przedmiotów w turze na nic się nie zda. Trzeba się wykazać niemałą spostrzegawczością.
Sposób poszukiwania poszlak na planszy może być nieco inny, zależnie liczby detektywów. Możemy podzielić sobie planszę na „sektory”, albo też wspólnie wertować wzrokiem całość terenu w poszukiwaniu poszlak. W praktyce nie ma jednego słusznego rozwiązania, które usprawniłoby poszukiwanie poszlak. Znaczenie ma to, jaki jest skład ekipy detektywistycznej i jak detektywi dogadają się ze sobą, co do podziału „obowiązków”.
Kolejna sprawa dla Spy Guy’a
Przed Spy Guy’em w każdej rozgrywce stoi cały czas takie samo zadanie, czyli dogonienie Doktora Moritza. Za każdym razem jednak będzie inny zestaw poszlak do znalezienia na planszy.
Owszem, można „nauczyć się”, czy też raczej próbować zapamiętać lokalizację niektórych poszlak na planszy, ale jest ich na tyle dużo (56 kart poszlak), że nawet grając kilka rozgrywek jedna po drugiej możemy nie mieć tych samych elementów do odnalezienia. Owszem, im więcej razy w krótkim czasie będziemy grać w tę planszówkę, tym większa szansa, że będziemy co nieco pamiętać, jeśli chodzi o położenie niektórych poszlak. Jednak opcja na dobranie akurat tej karty, dla której lokalizacja „dowodów przestępstwa” jest nam lepiej znana, jest stosunkowo mało prawdopodobna.
Los spostrzegawczego detektywa
Detektyw Spy Guy nie może narzekać na zły los. W pościgu za Doktorem Moritzem to nie czysty przypadek odgrywa pierwszoplanową rolę, a spostrzegawczość detektywów biorących udział w rozgrywce. Ewentualnie pomóc może też dobra pamięć, co do lokalizacji wcześniej już poszukiwanych poszlak.
Jedynym istotnym elementem losowym jest tutaj tura Doktora Moritza, który porusza się po planszy o losową liczbę pól, wskazaną przez odkrytą kartę poszlaki. Przy pechowym dociągu kart Doktor Moritz może całkiem szybko znaleźć się blisko celu, czyli portu. To już w ogóle nie zależy od nas, czy choćby od liczby graczy, a od losu i tego, jakie karty będziemy odkrywać w jego turze. Losowi i poczynaniom Doktora możemy się przeciwstawić jedynie odnajdując sprawnie poszlaki w turach Spy Guy’a.
Podsumowanie recenzji gry Spy Guy
Dogonienie Doktora Moritza wcale nie jest taką prostą sprawą, jak mogłoby się wydawać, a większa liczba graczy poszukujących poszlak wcale nie musi oznaczać łatwiejszej rozgrywki.
Jeśli w pościgu za Doktorem biorą udział sami młodsi gracze, może też warto na początku w ogóle zrezygnować z klepsydry, albo wykorzystać inny „miernik”, za pomocą którego odmierzymy nieco dłuższy odcinek czasu, dający więcej swobody młodym i mniej doświadczonym detektywom w odnajdywaniu poszlak na planszy.
Jeśli chodzi o ułatwienia, takowe tez się pojawiają. W osiągnięciu celu może pomóc jeden jedyny skrót, który znajduje się na planszy. Aby jednak z niego skorzystać, trzeba w turze Spy Guy’a tak zadziałać, aby ustawić jego pionek dokładnie na polu, które pozwoli w następnym ruchu przejść detektywowi przez ów skrót, zamiast podążać po standardowej trasie.
Jedynym mankamentem, jaki napotkaliśmy podczas rozgrywek była niezbyt precyzyjnie spasowana plansza, co po połączeniu „puzzli” ją tworzących sprawiło, że niektóre elementy były nieprecyzyjnie połączone, przez co niektóre poszlaki są trochę jakby „poucinane”. W naszym egzemplarzu gry są to jednak pojedyncze przypadki, co wcale nie musi wpłynąć na rezultat pościgu za Doktorem Moritzem.
Zalety i wady gry Spy Guy:
(+) proste zasady, które można szybko wytłumaczyć nowym graczom
(+) krótki czas przygotowania do rozgrywki
(+) szybka i emocjonująca rozgrywka
(+) modyfikując (wydłużając) czas na poszukiwanie poszlak możemy uprościć grę, np. dla najmłodszych detektywów
(+/-) raczej nie dla tych, którzy nie lubią gier na spostrzegawczość
(+/-) w pojedynkę jest stosunkowo najtrudniej dopaść Doktora – trzeba dodatkowo samemu kontrolować czas
(-) przy częstym graniu można zapamiętać położenie niektórych poszlak
(-) losowe ruchy Doktora Moritza
(-) są miejsca, w który „puzzle” tworzące planszę tworzą niespójny obraz
Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Trefl: