Jakiego koloru bukiet Pani sobie życzy? A Pan? (recenzja)
Być kwiaciarzem, florystą, czy po prostu hodowcą kwiatów. Tym możemy się stać grając w „Bukiet” wydawnictwa Nasza Księgarnia. Warszawskie wydawnictwo rozpieszcza graczy wprowadzając na polski rynek ciekawe, a jednocześnie kompaktowe karcianki i planszówki często z odmienioną, oryginalną oprawą graficzną. Doskonale w ten trend wpisuje się wspomniany już „Bukiet”, który mamy dla Was przyjemność zrecenzować.
- „Bukiet” to szybka gra kościana dla całej rodziny.
- Można grać w trybie solo, bijąc własne rekordy na najlepszego kwiaciarza.
- Ze strony wydawcy można pobrać nowe arkusze, nie tylko z kwiatami.
„Bukiet” to przyjemność, przez duże „pe”, bo gra jest dość lekka, a przy tym oferuje przyjemną, a jednocześnie angażującą i emocjonującą rozgrywkę, przy której świetnie może spędzić czas cała rodzina – od młodego adepta planszówek, po planszówkowego geeka. Mamy tu do czynienia z dość prostą grą typu „roll & write” (czyli w wolnym tłumaczeniu „turlnij i napisz”). Wcześniej podobnego gatunku, ale nieco bardziej rozbudowaną grą, jaką miałem okazję recenzować była „SteamRollers: Maszyny Parowe”.
Autorem tego kolorowego „Bukietu” jest Wouter van Strien, a ilustratorem Przemysław Fornal. Gra przeznaczona jest dla 1 do 5 graczy. Przeciętny czas gry to ok. 20 min. Przeciętny, bo solo może to być nawet jeszcze mniej, a w maksymalnym składzie, jeśli gracze będą się dłużej zastanawiać nad wyborem właściwej kostki, to nawet i więcej.
Co zawiera Bukiet?
W pudełku znajdziemy dwa notesiki z arkuszami do gry w czterech rodzajach oznaczonych literami od A do D (każdy notes to 50 dwustronnie zadrukowanych kartek, a więc mamy łącznie 200 arkuszy, po 50 każdego typu). Każdy arkusz do gry to nieco inna kombinacja ułożenia kwiatów na polach. Jeśli wykorzystacie już cały notes, możecie wydrukować arkusze z układem kwiatów A, a także… zupełnie nowy układ E, którego nie ma w grze podstawowej. Plik PDF z tymi „gratisami” dostępny jest do pobrania na stronie wydawnictwa. Nasza Księgarnia oferuje również, tym razem już odpłatnie, wydrukowane już zapasowe arkusze, które również są dostępne na firmowej stronie WWW. Oprócz kwiatków znajdziemy tu planszetki z potworkami i kryształkami – dla każdego coś miłego.
W grze typu „roll & write” nie mogło też zabraknąć… kości. Tych jest sześć – każda w innym kolorze. Kolory kości odpowiadają kolorom kwiatów na arkuszach. Kolejny ważny, choć wcale nieobowiązkowy dodatek, to znajdujące się w pudełku z grą ołówki, a dokładniej pięć ołówków – po jednym dla każdego gracza. Bardzo miło ze strony wydawcy, że zdecydował się dołączyć coś do pisania, choć wcale nie musiał. Dzięki temu po zakupie gry możemy od razu przystąpić do rozgrywki.
W komplecie mamy też znacznik pierwszego gracza i instrukcję do gry. Ta ma 12 niewielkich stron, ale sporo zajmują w niej jeszcze ilustracje i przykłady, co akurat jest na plus, bo łatwiej to wszystko jest zrozumieć, nawet początkującym graczom.
Reguły Bukietu w skrócie
Gracze są właścicielami pól, każdy dokładnie 6, na których uprawiają kwiaty. Co rundę przychodzą klienci i trzeba ich jak najlepiej obsłużyć, tzn. zgodnie z ich wymaganiami co do koloru i liczby kwiatów, jakie potrzebują. Staramy się więc z naszych pól ścinać odpowiednie kwiaty. Na każdym polu jest ich 12, a każdy kwiat może zostać ścięty tylko raz, więc trzeba rozsądnie gospodarować dostępnymi zasobami.
Każdy z graczy otrzymuje arkusz z notesu, z którego będzie wykreślał (czytaj: ścinał) kwiaty i ołówek. Na początku każdej rundy pierwszy gracz (na starcie podobno ten, który ostatnio kupował kwiaty) rzuca wszystkimi kośćmi, a następnie wszyscy kolejno wybierają z nich jedną i zgodnie z tym realizują zamówienie, tzn. skreślają na swojej planszetce tyle kwiatów i w dodatku w takim kolorze, jak przedstawia wybrana przez nich kość. „Wycinane” kwiaty muszą sąsiadować w linii prostej, ale nie muszą znajdować się na tym samym polu.
Można ściąć mniej kwiatów lub nie zastosować się do koloru (tzn. skreślić tyle ile oczek wypadło na kości, ale nie w tym kolorze co trzeba). Wtedy jednak wzrasta niezadowolenie naszych klientów, przez co będziemy zmuszeni zaznaczyć na naszej planszetce (kreską obok ikonki ze smutną buźką, za każde nie do końca spełnione wymaganie klienta). Biała kostka to „joker”. Taki klient może dostać kwiaty w dowolnym kolorze. Podobnie z planszetką – białe kwiaty mogą zastępować dowolne inne, co zwiększa elastyczność realizacji zamówień. Co ważne, w żadnym z układów nie ma możliwości obsłużenia klienta, który będzie chciał 6 kwiatów w jednym kolorze. Wyrzucone „szóstki” są więc średnio opłacalne do wykorzystania, co jednocześnie sprawia, że nie będą one tak chętnie wybierane przez graczy. No chyba, że kosztem niezadowolenia klientów, a tym samym minusowych punktów dla takiego kwiaciarza.
Pierwsza osoba, która sprzeda wszystkie kwiaty danego koloru zdobywa 7 punktów, druga 5 punktów, a trzecia 3 punkty. Oprócz tego punkty zdobywamy jak tylko uda nam się sprzedać wszystkie kwiaty z pola. Tutaj już nie ma zasady kto pierwszy, ten lepszy, tylko po prostu każdy ma szansę na zdobycie kolejno 3, 4, 5 i 6 punktów (te sumujemy) jeśli uda mu się uzyskać odpowiednio 1, 2, 3 i 4 puste pola na swojej planszetce.
Drobne różnice w zasadach są dla dwóch graczy, gdzie każdy z kwiaciarzy będzie brał na rundę dwie kostki zamiast jednej (gracze biorą wtedy kości na zmianę, poczynając od pierwszego gracza). Najwięcej zmian jest przy grze w pojedynkę, gdzie nie używamy kostki „jokera”, dobieramy więc zawsze dwie z pięciu kości, a ponadto rozgrywka będzie trwała zawsze 8 rund. Inaczej też się punktuje za ścięcie kwiatów w jednym kolorze (zawsze jest to 5 punktów, a nie np. 7 punktów), a do tego nie uwzględnia się dodatkowych 3 punktów karnych lub bonusowych (co akurat jest logiczne, bo nie mamy z kim porównać wartości niezadowolenia klientów).
Gra kończy się z końcem rundy, w której przynajmniej jeden z graczy ściął na swoich polach wszystkie kwiaty w trzech z pięciu różnych kolorów. Drugim warunkiem zakończenia rozgrywki jest wykreślenie (czytaj: sprzedanie) kwiatów z czterech pól przez jednego z graczy. Dlatego z każdą rundą ważne jest przekazywanie znacznika pierwszego gracza, by wiedzieć, który z uczestników rozgrywki będzie ją kończył. Sumujemy punkty za kolory kwiatów, puste pola i odejmujemy od tego punkty za niezadowolonych klientów (z ewentualnym uwzględnieniem bonusów lub kar za ten element). Zwycięzca otrzymuje tytuł, no nie wiem, dajmy na to… „kwiaciarza roku”.
Klimat rozgrywki w Bukiet
Na siłę można by pokusić się o stwierdzenie, że klimat hodowania i sprzedaży kwiatów tutaj jest, ale trzeba do tego użyć sporej wyobraźni. Kostki to przecież klienci, a kartka z kolorowymi symbolami to nasze poletko, z którego ścinamy kwiaty. W dodatku całość mamy okraszoną grafikami nawiązującymi do łowickich wzorów ludowych. Wszystko OK, ale „Bukiet” to dla mnie po prostu taka łamigłówka-wykreślanka, raczej bez jakiegoś większego wczuwania się w klimat rozgrywki. Już samo to, że wydawca nie był jednak konsekwentny i zaprojektował arkusze z kryształkami czy potworkami świadczy o tym, że temat może być tutaj praktycznie dowolny i możemy wykreślać sobie, co tylko chcemy, byle miało to odpowiedni kolor i układ na polach. Nie mniej jednak do gry z dziećmi nawet taka różnorodność, nie tylko układów na arkuszach, ale tez grafik, może być ciekawym urozmaiceniem.
Losowe układanie Bukietu
Losowość w „Bukiecie” wynika z rzutów kośćmi. Zamówienia klientów, które reprezentują, mogą nam kompletnie nie podpasować. Losowość daje się we znaki zwłaszcza w końcowej fazie gry, kiedy to już sporą część kwiatów mamy „wyprzedanych”. Nie ma tu opcji w stylu „przerzuć kość” czy „odwróć kość na przeciwległą ściankę”. By z kiepskiego rzutu jakoś wybrnąć trzeba wtedy wprawiać w niezadowolenie naszych klientów, dając im mniej kwiatów niż zamawiali lub kwiaty w innym kolorze. Może to jednak negatywnie wpłynąć na nasz końcowy wynik, zwłaszcza jeśli takich niezadowolonych klientów będziemy mieli najwięcej ze wszystkich graczy.
Skalowalność Bukietu
„Bukiet” dobrze sprawdza się w każdym składzie osobowym, jaki oferuje. Jednak w zależności od liczby graczy będzie łatwiej lub trudniej o pozyskanie pożądanej kości. Przy trzech graczach nawet ten ostatni będzie miał do wyboru jedną aż z czterech kości, ale już przy 5 graczach ostatni wybiera już tylko jedną z dwóch.
Jeszcze inaczej sytuacja wygląda przy grze 2-osobowej i w trybie solo. Przy dwóch graczach każdy będzie dobierał dwie z sześciu rzuconych kości (gracze wybierają wtedy na zmianę, poczynając od tego pierwszego). Dobierając kość jako drugi gracz, będziemy wybierali wtedy z puli trzech pozostałych.
W trybie solo też korzystamy z dwóch kości, ale wybieramy spośród pięciu (bez „jokera”). Staramy się tutaj bić własne rekordy zdobytych punktów. Twórcy gry nie podają progów punktowych, co to tego ile punktów moglibyśmy uznać za kiepski, przeciętny, dobry, czy bardzo dobry wynik. Musimy się więc odnosić do tego, co nam samym uda się ugrać.
Inna liczba graczy to też inna liczba rozgrywanych rund, co przekłada się na całkowity czas rozgrywki. W solo tych rund mamy zawsze osiem. Na dwie osoby będzie podobnie, ponieważ także korzystamy z dwóch kości na rundę, może jedną lub dwie rundy więcej. Przy grze w trzy i więcej osób, ponieważ zawsze będziemy dobierać tylko jedną kość, tych rund będzie zatem około dwukrotnie więcej.
Interakcja w Bukiecie
Interakcja między graczami wynika przede wszystkim ze wspólnej puli kostek, jaką mamy dostępną w każdej rundzie dla wszystkich. Mam tu na myśli ewentualne podbieranie sobie kości dostępnych do wykorzystania. Wiedząc, że któremuś z graczy pasuje jakiś wynik na kości, by akurat ściął ostatnie kwiaty na którymś ze swoich pól lub ostatnie kwiaty danego koloru, być może będziemy chcieli podebrać mu taką kość, a tym samym uniemożliwić zdobycie kolejnych punktów czy nie doprowadzić do zakończenia rozgrywki (jeśli np. byłoby to jego jego czwarte puste pole). O ile w ogóle takie podbieranie kości będzie akurat dla nas opłacalne, bo przecież też nie chcemy nazbierać punktów karnych za niezadowolonych klientów. Im więcej graczy, tym trudniej nad takim blokowaniem zapanować. Nie mniej jednak można i da się to robić.
Elementem interakcji jest też poniekąd punktowanie za ścięcie kwiatów w danych kolorach. Może nie bezpośrednio, ale pośrednio mamy wpływ na wybór kości przez pozostałych graczy, bo zdobywając maksymalną liczbę punktów za jakiś kolor jednocześnie uniemożliwiamy to innym (bo maksa za dany kolor może zdobyć tylko jeden gracz). Znaczenie ma również punktowanie „ujemne” za źle obsłużonych klientów, ponieważ trzeba obserwować „kreski” na planszetkach innych graczy i na bieżąco decydować, czy opłaca nam się realizować niekompletne zamówienia lub dawać klientom kwiaty nie w tym kolorze, który akurat potrzebują. Wszystko po to, by nie być tym najgorszym kwiaciarzem, a może po to, by właśnie zostać tym najlepszym i najdokładniej obsługującym swoich klientów.
Regrywalność Bukietu
Regrywalność „Bukietu” jest całkiem duża. Wynika ona z różnorodności dostępnych arkuszy do gry (zresztą nie tylko takich z kwiatami) i losowości (dzięki rzutom kośćmi). Różnorodność układów symboli na arkuszach to jedno, a możliwość grania innymi układami przez różnych graczy to drugie. Dzięki temu każdy ma nieco inny rozkład kwiatów już na starcie, a takich kombinacji zestawów startowych jest sporo.
W grze mamy też kilka dróg do zwycięstwa. Możemy starać się jak najszybciej wycinać kompletnie pola lub odpowiednie kolory kwiatów, zanim zrobią to przeciwnicy. To wszystko sprawia, że jak na tak nieskomplikowaną rozgrywkę, dzieje się tu całkiem sporo.
Cena Bukietu
Gra ma niewiele komponentów, więc jej cena też nie jest jakaś wygórowana. „Bukiet” możemy sobie kupić już za ok. 30 do 50 zł. Procentowo rozpiętość cenowa tej gry na rynku, jak na tak niewielką kwotę jest, jak widać, dość duża. Choć kupiłem go za ok. 35 zł, to „Bukiet” jest jednak na tyle dobrą grą, że te nieco poniżej 50 zł też byłbym w stanie za niego zapłacić, ale po co przepłacać, jeśli można było kupić taniej prawda?
Podsumowanie recenzji gry Bukiet
Gra wbrew pozorom nie jest taka prosta, jak mogłoby się wydawać. Nie mam tu na myśli zasad, ale sam przebieg rozgrywki. Początkowo obsługa klientów idzie łatwo, lekko i przyjemnie. Schody zaczynają się wtedy, gdy nasze pola już są mocno ogołocone i trzeba jakoś spełniać wymagania kolejnych przychodzących klientów.
Rozgrywka jest też dość szybka, nie ma czekania, długich przestojów – ot rzucamy kośćmi, wybieramy jedną na rundę (lub dwie – zależnie od liczby graczy) i zakreślamy odpowiednią liczbę symboli na swoim arkuszu i ewentualne zdobycze punktowe. I tak w kółko, aż do spełnienia warunków końca gry. Działania graczy nie są skomplikowane, więc i czas oczekiwania na ruch nie jest długi, nawet przy maksymalnej liczbie graczy.
Gra zajmuje niewiele miejsca. Do rozgrywki właściwie potrzebujemy tylko kawałka przestrzeni na rzucane kostki i czegoś na co można by położyć nasze kartki z polami pełnymi – przynajmniej na starcie – kolorowych łowickich kwiatów .„Bukiet” można zabrać i zagrać niemal wszędzie – w pociągu, autobusie, samolocie. Na wycieczkę, urlop, wakacje jak znalazł!
Problemem „Bukietu” pozostaje… wyczerpujący się notes z arkuszami do gry. Zwłaszcza, jeśli gramy często w większą liczbę graczy. Rozgrywka nie jest długa, można więc śmiało rozgrywać kilka partii pod rząd, co jeszcze przyspiesza zużycie notesików. Jeśli dobrze liczę, to zestaw notesów jaki otrzymujemy w pudełku z grą wystarczyłby na 50 czteroosobowych rozgrywek, a więc wcale nie tak mało.
Prędzej czy później notesy jednak się zużyją. Na szczęście pozostaje zawsze opcja wydrukowania takich arkuszy we własnym zakresie lub zakup gotowych notesów ze strony wydawcy. Na siłę można by też samemu wykonać taki arkusz. Co więcej, zasady gry i liczba elementów w pudełku jest na tyle skromna i nieskomplikowana, że na upartego możemy nawet we własnym zakresie przygotować taką grę. Wystarczy, oprócz naszkicowania i skserowania arkuszy wziąć 6 różnokolorowych kostek, odpowiadających kolorom kwiatów na przygotowanych arkuszach. OK, można to zrobić, ale po co? Przy tej kwocie, za jaką możemy dostać w sklepach pięknie wydany „Bukiet” raczej nie warto się bawić w „samoróbkę”. Może ewentualnie na start, żeby sprawdzić jak się w „Bukiet” gra, można pokusić się o wydrukowanie np. arkusza ze strony WWW wydawcy, ale na dłuższą metę kombinowanie takich komponentów we własnym zakresie nie ma większego sensu.
Zalety i wady gry „Bukiet”:
(+) proste zasady
(+) ciekawa rozgrywka w każdym możliwym składzie osobowym
(+) wariant solo zawsze na plus
(+) regrywalność
(+) dostępne dodatkowe arkusze do wydrukowania i do kupienia
(+) świetna, jako gra rodzinna
(+) ołówki w komplecie, nie trzeba szukać czegoś do pisania
(+/-) krótki czas rozgrywki (zwłaszcza przy 1 i 2 graczach)
(-) klimat rozgrywki
(-) arkusze z kwiatami kiedyś się skończą
(-) losowość przez kości, zauważalna zwłaszcza w końcowej fazie rozgrywki