Dolina Nilu – Hobbity i Fertility (recenzja)
Czas przenieść się do starożytnego Egiptu i wcielić w rolę nomarchy, czyli wyższego urzędnika odpowiadającego przed faraonem za rozwój tamtejszych miast. Będziemy więc… budować dzielnice i zakładać sklepy, które mają przynieść naszemu władcy jak największe korzyści. Potrzebna jest przy tym odpowiednia synergia między powstającymi sklepami, które należy też odpowiednio zaopatrywać. Kto wie, może to właśnie tam, gdzie znajduje się Dolina Nilu swój początek miały supermarkety.
- Dolina Nilu to niezbyt skomplikowana planszówka, która doskonale sprawdzi się nie tylko w rodzinnym gronie.
- Gra wykorzystuje elementy klasycznego Domina.
- Mimo tematyki Doliny Nilu, egipskie klimaty to zasługa głównie oprawy graficznej.
Twórcą planszowej Doliny Nilu jest Cyrille Leroy, który znany był dotąd głównie jako autor gry Sapiens, również wydanej przez Catch Up Games. Polskim wydawcą są Hobbity, które w swoim portfolio mają wiele rodzinnych planszówek, a do takich właśnie możemy zaliczyć najnowsze dzieło Cyrille’a.
W oryginale gra nosi tytuł Fertility, co z ang. może oznaczać płodność. Tutaj chodzi jednak bardziej o urodzajność terenów znajdujących się w dolinie najdłuższej rzeki świata. To właśnie tu uprawiano m.in. pszenicę i papirus. Zasoby te pojawiają się także w grze.
Za oprawę graficzną gry odpowiada inny Francuz – Jérémie Fleury, który ilustrował m.in. Yamatai. Jest więc barwnie, czytelnie i wyraziście, ale czy planszowa wyprawa do Doliny Nilu jest warta polecenia?
Zawartość pudełka i przygotowanie do rozrywki
Pudełko gry Dolina Nilu skrywa całkiem pokaźną zawartość. Mamy tutaj 4 plansze Doliny z różnym układem terenów. To z nich (i przy pomocy niewielkich kartonikowych „spinaczy”) układamy pole gry.
Na specjalnie oznakowanym polu znajdującym się najbliżej środka utworzonej planszy kładziemy kafelek startowy z czterema różnymi symbolami zasobów, jakie daje nam Dolina Nilu. A są to alabaster, bydło, kwiaty papirusu i winogrona. Te egipskie „skarby” Doliny reprezentowane są za pomocą charakterystycznych drewnianych znaczników.
Oprócz tego mamy jeszcze pszenicę, ale tu każdy gracz zaznacza stan posiadania tego zboża za pomocą pojedynczego znacznika i odpowiedniego toru na swojej planszy metropolii.
W pudełku mamy zatem 4 plansze metropolii (po jednej na gracza). W metropoliach będą powstawały dzielnice ze sklepami, a te z kolei trzeba zaopatrywać w rozmaite zasoby. Na każdej planszy gracza jest 7 miejsc na dzielnice. Kafli dzielnic mamy łącznie 40, a każdy z nich jest inny. Tę najlepszą dla nas dzielnicę wybieramy zawsze z puli 4 odkrytych. Najtańsze możemy wybudować na naszej planszy za darmo, a najdroższe w zamian za 2 dowolne zasoby.
Zanim jednak powstaną sklepy, musimy zadbać o odpowiednie zagospodarowanie doliny Nilu. A czynimy to za pomocą żetonów dolin. Nie bez powodu przypominają one kafle znane z gry Domino (ale o tym za chwilę). Łącznie w pudełku jest aż 50 takich kafli, ale do rozgrywki wykorzystujemy różną ich liczbę, zależną od liczby graczy.
Każdy gracz ma zawsze 3 kafle Doliny w swoich zasobach, a 3 kafle wykładamy do wspólnej puli. Po zagraniu jednego z posiadanych kafli w odpowiednim momencie gracz uzupełnia swoją pulę właśnie jednym z trzech kafli ze wspólnej puli.
W grze mamy też charakterystyczne egipskie monumenty (po 4 na gracza). Są to kartonowe „figurki”, które należy złożyć samodzielnie po wyjęciu z wyprasek (z dwóch części w jedną całość). Monumenty pojawiają się na planszy w momencie, kiedy powstanie kamieniołom, czyli pojedyncze puste pole, zablokowane ze wszystkich stron.
W komplecie otrzymujemy też niewielki, 50-kartkowy notesik do podliczania końcowej punktacji. Dzięki temu łatwiej jest podsumować rozgrywkę i nie przegapić żadnego punktującego elementu gry.
Zasady panujące w Dolinie Nilu zostały opisane w klarownej i kolorowej 8-stronicowej instrukcji. W praktyce reguły gry mieszczą się na zaledwie 5 stronach, w dodatku ze sporą porcją ilustracji i przykładów. Rozszyfrowanie zasad nie powinno przysporzyć problemów, nawet tym mniej zaawansowanym planszówkowiczom.
Reguły gry w skrócie
Dolina Nilu to w praktyce gra, w której zarządzamy pozyskiwanymi zasobami. W swojej turze wykonujemy trzy proste kroki, z których tylko pierwszy jest obowiązkowy. Jest nim dołożenie jednego z trzech posiadanych kafelków doliny na planszę i zebranie za to odpowiednich korzyści w postaci znaczników zasobów. No chyba, że jest to pszenica. Wówczas przesuwamy znacznik pszenicy na planszetce metropolii na pole o odpowiedniej wartości.
Dokładany na planszę doliny Nilu kafelek musi sąsiadować z przynajmniej jednym, który już się na niej znajduje i jednocześnie przynajmniej jedna ilustracja na stykających się kafelkach musi być identyczna. Dołożenie kafelka może spowodować utworzenie kamieniołomu i wybudowanie monumentu w kolorze gracza, który tego dokonał.
W kolejnym kroku, już po dołożeniu kafelka i zebraniu zasobów, możemy wybudować nową dzielnicę (jedną z 4 dostępnych). Oczywiście, o ile stać nas na jej wybudowanie i mamy jeszcze na nią miejsce w naszej metropolii. Wtedy płacimy za to odpowiednią liczbę zasobów. Zasoby przeznaczone na opłatę muszą pochodzić ze zbiorów wykonanych w tej samej turze (z wyjątkiem pszenicy).
Ostatnim krokiem w turze gracza jest zaopatrzenie sklepów w powstającej metropolii. Zasoby, które jeszcze nam pozostały możemy dołożyć do sklepów w naszym mieście. O ile, oczywiście, w sklepach jest na nie zapotrzebowanie. Co ważne, raz dostarczonych zasobów nie możemy już przemieszczać do innych sklepów. Warto zużywać wszystkie znaczniki, które zebraliśmy w danej turze, bo te niewykorzystane po prostu odrzucamy na koniec tury. Szkoda, by się zmarnowały. W naszych rozgrywkach zresztą rzadko zdarzało się coś pozostawiać.
Po skończonej turze gracz dobiera jeden z dostępnych kafli doliny, aby mieć zawsze 3 do wyboru w kolejnym ruchu. Po wszystkim uzupełnia się też pulę ogólną kaflami doliny i pulę z dzielnicami (jeśli któraś została opłacona i wybudowana w metropolii gracza). Wszystko po to, aby kolejny gracz miał kompletny przegląd sytuacji i jednakową swobodę w działaniu, nie tylko na planszy głównej.
Gra kończy się po tym jak każdy gracz rozegra 9 tur. Następnie podliczamy punkty zwycięstwa, czyli w tym wypadku debeny. Gracz z największą liczbą debenów wygrywa grę i to on zapewne zyska największe uznanie w oczach wielkiego egipskiego faraona.
Punktacja w grze Dolina Nilu
Wszystko, za co na koniec gry otrzymamy punkty zwycięstwa (czy też wspomniane już debeny) przedstawione zostało ikonograficznie w notesie dołączonym do gry.
Głównie punktujemy za sklepy i zgromadzone w nich towary. Zależnie od sklepu, mogą to być punkty otrzymywane wprost za dostarczenie do niego odpowiedniego towaru lub odpowiednia wartość punktowa za dany rodzaj towaru zgromadzony we wszystkich sklepach gracza. Sklep przyniesie punkty jednak tylko wówczas, gdy dostarczymy do niego wszystkie wymagane zasoby.
Punktujemy ponadto za pomniki bóstw, których kolekcję również gromadzimy w naszych sklepach. W tym wypadku liczy się różnorodność, a nie liczba pomników.
Punkty możemy otrzymać też za monumenty, czyli kartonowe figurki w kolorach graczy. Tym razem znaczenie ma to, kto ma ich najwięcej pobudowanych na planszy.
Ostatnim elementem punktującym jest zgromadzona pszenica. Tu liczba zdobywanych punktów jest bezpośrednio umieszczona na torze, po którym na bieżąco przesuwamy swój znacznik reprezentujący właśnie pszenicę.
Klimat rozgrywki
Tematycznie znajdujemy się w Egipcie, a konkretnie w dolinie Nilu. Czy jednak mocno da się tutaj odczuć ten egipski klimat? Moim zdaniem, klimat rozgrywki zdecydowanie nie wysuwa się na pierwszy plan. Jest podobnie jak chociażby w Kingdomino (o ile graliście w tę grę, to wiecie co mam na myśli). Gramy tu w pewnego rodzaju wariację na temat Domina, w której zamiast różnej liczby oczek na kafelkach mamy kilka typów terenu. Oczywiście to nie jedyna różnica, bo Dolina Nilu czerpie nie tylko z tej klasycznej gry i od zwykłego Domina jest znacznie ciekawsza.
Ogólnie rzecz biorąc, coś tu budujemy, coś dokładamy na planszę główną, ale tak naprawdę zwracamy uwagę nie na klimat, a na to, który kafel gdzie dołożyć, co kupić i dobrać, by osiągnąć jak największe korzyści.
Czy wiesz że…
W starożytnym Egipcie krowa kosztowała ok. 50 debenów, a miesięczne wynagrodzenie pracownika wynosiło ok. 7 debenów i było wypłacane w zbożu.
Skalowalność Doliny Nilu
W Dolinę Nilu gra się nam świetnie, niezależnie od liczby graczy. Niezależnie też od liczby graczy zawsze każdy rozgrywa tutaj 9 tur. Zatem im więcej uczestników rozgrywki, tym nieco dłuższa rozgrywka, ale jednocześnie więcej kafli doliny będziemy wykorzystywać. O tym, ile ich potrzeba zastosować, mówi nam instrukcja gry.
Dobre skalowanie zapewnia modularna plansza. Przy 4 graczach tworzymy ją losowo ze wszystkich planszowych „puzzli”, jakie mamy dostępne. Przy mniejszej liczbie graczy wykorzystujemy 3 z nich. W praktyce zatem przy 3 graczach więcej dzieje się na planszy głównej niż na 2 osoby, bo ma ona ten sam rozmiar, a kafli na planszy pojawia się nieco więcej. Wtedy też jest większa szansa na powstawanie monumentów.
W zasadach gry znajdziemy też dodatkowy wariant 2-osobowy. Wykorzystujemy w nim nie 24, a 39 kafli doliny (odrzucamy zatem tylko 11 z puli 50 kafli). Wariant ten jest ciekawszy o tyle, że pozwala na minimalnie większą kontrolę nad kaflami doliny, które pojawiają się w puli ogólnej do wyboru dla naszego przeciwnika. Widząc, jakie sklepy ma on w swojej metropolii i jakich zasobów potrzebuje, będziemy starali się odrzucać takie kafle, które mogą mu zapewnić niezbędne dla niego zasoby.
Interakcja w Dolinie
Rodzaj interakcji w Dolinie Nilu bardzo mi odpowiada. Nie mamy tutaj takiego bezpośredniego oddziaływania na to, co się dzieje w metropoliach innych graczy, np. nie kradniemy zasobów ze sklepów współgraczy. Mamy jednak częściowo wpływ na to, jak będą się te sklepy rozwijały. A wszystko to przez budowę odpowiednich dzielnic ze wspólnej puli, czy też wybór kafli doliny z puli ogólnej. Czasem będziemy chcieli pozyskać coś, co akurat nam pasuje, a czasem wziąć taki kafel, który nam średnio odpowiada, ale za to naszemu przeciwnikowi pasowałby znacznie lepiej. Czasem to będzie więc trochę taka zabawa w egipskiego „psa ogrodnika”, co to sam nie skorzysta, ale drugiemu też nie da.
W praktyce będzie tu miało także znaczenie, czy gracze którzy są przed nami w kolejności, nie zepsują nam tego, co sobie zaplanujemy. Mam tu na myśli przede wszystkim upatrzone miejsce na planszy, dzięki któremu moglibyśmy pozyskać sporo przydatnych zasobów. Jest to więc trochę też gra błędów. Jeśli ktoś nie zauważy dobrej lokalizacji dla kafla doliny, może sporo na tym stracić. Prawie jak w piłce nożnej – niewykorzystane okazje mogą się zemścić.
Inna sprawa to sklepy. Jedne są droższe, inne tańsze. Jedne będą nam bardziej przydatne, inne mniej. Niektóre będą znikały z puli ogólnej w mgnieniu oka. Czasem sklep, który sobie upatrzymy wcale nie musi być już dostępny w naszej kolejnej turze.
Regrywalność i losowość
Różnorodność rozgrywek zapewniona jest już na starcie przy „montowaniu” plansz doliny. Plansze układa się w losowej kolejności, a zatem pole gry może być nieco inne w kolejnych rozgrywkach. Zwłaszcza, że moduły planszy głównej można też obracać o 180°, co dodatkowo zmienia układ terenów. Oczywiście, liczba kombinacji jest ograniczona, ale i tak całkiem spora.
Unikalne są ponadto plansze metropolii rozdawane graczom przed rozpoczęciem rozgrywki. Unikalne pod tym względem, że każda z nich ma już od razu naszkicowane cztery sklepy, z których 3 są inne dla każdego gracza – wymagają zaopatrzenia w nieco inne zasoby. Dzięki temu już na starcie każdy nomarcha ma wytyczoną nieco inną ścieżkę rozwoju swojej metropolii.
Różnorodność wspomnianych elementów to jedno, a losowość w grze to drugie. Ta objawia się przede wszystkim w pulach ogólnych kafli, z których wybieramy te najlepsze dla siebie. Mam tu na myśli pulę 4 kafli dzielnic i pulę 3 kafli doliny. W wypadku tej drugiej już na początku gry odrzucamy pewną liczbę kafli, więc nigdy nie wiadomo, którego typu ścianek jest więcej, a którego mniej. To pozostawia ten element niepewności, bo ostatecznie nie wiemy, jakie rodzaje kafli pozostały i czy jeszcze możemy liczyć na pojawienie się w grze kafla zapewniającego niezbędny nam zasób.
Nawet w 2-osobowym wariancie z odrzucaniem kafli nie wiemy, jakie dwa nowe uzupełnią pulę. Więc to całe odrzucanie może zdać się na jedno wielkie nic, bo równie dobrze może pojawić się za chwilę kafel nawet identyczny z tym, którego właśnie się pozbyliśmy, by utrudnić „życie” konkurencyjnemu nomarsze.
Czasem, jak ślepej kurze ziarno, trafi się nam i tak, że tuż przed naszą turą akurat pojawi się taki sklep, czy też taki kafel doliny, który bez zająknięcia przygarniemy. Trochę więc tego losu tutaj mamy, ale bez przesady. To głównie od podjętych przez gracza decyzji zależeć będzie, jakie zasoby zbierze i na co je spożytkuje. Trzeba po prostu optymalnie wykorzystać to, co daje nam Nil… i nasi przeciwnicy.
Koszt wyprawy do Doliny Nilu
Pobyt w planszowej Dolinie Nilu kosztuje ok. 100 do 150 zł. Może nie dałbym za niego 150 zł, ale od 100 do 120 już zdecydowanie tak. Zawartość pudełka wcale do najmniejszych nie należy (mimo jego przesadzonego rozmiaru). Oprócz wielu elementów z solidnego kartonu mamy też nieco drewna. Choć znaczniki zasobów mogłyby być nieco większe, to jednak nie są to zwykłe sześciany. Swoim kształtem nawiązują do tego, co reprezentują. Rozmiar znaczników można usprawiedliwić wielkością planszetek gracza, które przy większych drewienkach również musiałyby mieć większe rozmiary, a tym samym zajmować więcej miejsca na stole.
Podsumowanie recenzji gry Dolina Nilu
W grze Dolina Nilu wbrew pozorom sporo się dzieje. Mamy modularną planszę, nieco inne planszetki dla każdego z graczy i losowy zestaw kafelków wykorzystywanych w grze. Co więcej, korzystamy z odpowiedniej liczby kafli doliny, zależnie od tego w ile osób gramy. Choć za każdym razem tak naprawdę działamy podobnie, to jednak swoje „targety” musimy dopasować do tego, co znajdziemy w puli kafli do wyboru i tego, jaka sytuacja powstaje na planszy.
Mamy tu tak naprawdę kilka dróg do zwycięstwa. Punkty możemy zdobywać kolekcjonując zestawy pomników, stawiając monumenty i zbierając zasoby (zwłaszcza z uwzględnieniem pszenicy). Nie da się wszędzie uzyskać „maksa”. Musimy starać się jak najlepiej wykorzystać to, co daje nam los i to, na co pozwalają nam nasi współgracze. Podejmowane dość proste decyzje, ostatecznie mogą mieć długofalowe efekty – zarówno te pozytywne, jak i negatywne.
Na koniec tylko mała uwaga, co do pszenicy. Twórcy zastosowali sprytny zabieg ze stanem posiadania tego zboża. Nie ma tutaj dodatkowej porcji znaczników, które mogłyby ją reprezentować. Mamy zamiast tego pojedynczy znacznik dla każdego gracza i tor z liczbami, na którym zaznaczamy to, ile faktycznie tej pszenicy posiadamy. Taniej z punktu widzenia wydawcy, ale czy również lepiej dla gracza? Szkoda jednak, że twórcy nie pokusili się o dodanie zestawu drewienek również dla tego zasobu. Zdarzało się nam przez przypadek przesunąć znacznik pszenicy na planszetce i później był kłopot z ustaleniem, gdzie faktycznie powinien się on znajdować. Odpowiednia liczba drewienek reprezentujących pszenicę rozwiązałaby ten problem.
Dolina Nilu to, mimo rozmaitych zalet i zaledwie kilku wad gra, która spodoba się na pewno fanom szybkich rodzinnych planszówek. Może przypaść do gustu fanom Kingdomino czy Kakao. Jej zasady szybko można wytłumaczyć nowym graczom. Choć nie są one mocno skomplikowane, to pozwalają świetnie się bawić (nie tylko w rodzinnym gronie) i kombinować w poszukiwaniu optymalnej drogi do zwycięstwa.
Zalety i wady gry Dolina Nilu:
(+) gra bardzo dobrze się skaluje
(+) nieskomplikowane zasady, a dające możliwość pokombinowania
(+) kilka dróg do zwycięstwa
(+) regrywalność (modularna plansza, zróżnicowane planszetki graczy i losowe pojawianie się nowych kafli)
(+) barwna i czytelna oprawa graficzna
(+/-) interakcja niewielka, jedynie przez wybór elementów ze wspólnej puli
(+/-) losowość wynikająca z kafli pojawiających się w puli do wyboru
(-) trochę za duże pudełko w stosunku do zawartości, ale może w przyszłości będą dodatki
(-) wolałbym dodatkowe znaczniki pszenicy zamiast toru na planszetce
(-) klimat rozgrywki odczuwalny raczej tylko dzięki oprawie graficznej